czwartek, 7 czerwca 2012

Piszę sobie o... Kalina Jerzykowska: Widma z ulicy Wydmowej. Ciocia Rose i złote żołędzie.


Wydawnictwo Literatura w serii

opublikowało już dwie książki Kaliny Jerzykowskiej
o upiornych przygodach Koszmariusza i Horroraty:
tom pierwszy  ukazał się w roku 2009
tom drugi miał premierę w kwietniu 2012 roku.
Karta gwarancyjna, książka jest przecież towarem (!), zamieszczona na okładce pierwszego tomu zapewnia  czytelnika, że to, co znajdzie on  między okładkami,
będzie świetną zabawą.
Piotr Mroczek, wraz z rodziną, porzuca Wrocław,
aby w Dębinie Książęcej objąć stanowisko dyrektora Dębińskiej Fabryki Fajerwerków w Budowie, która spaliła się  dawno, dawno temu, w niewyjaśnionych racjonalnie okolicznościach. To punkt wyjścia.
A potem dwójka szóstoklasistów, wspierana przez dwie bystre starsze panie oraz widma hrabiostwa Wyrwidębskich, musi rozwikłać tajemniczą historię zniknięcia hrabianki Honoraty Wyrwidębskiej.
W rozwikływaniu przeszkadzają oczywiście czarne charaktery. Amerykańskie.
Efekt tych rozwikływań przechodzi najśmielsze oczekiwania: czarne charaktery okazują się być emigracyjne dębińskie
a nie rdzenne amerykańskie i w dodatku  przez babcię Rózię, spokrewnione z Mroczkami,  praprawnuczką hrabiostwa W. jest Zuza Gołąbek i...
I drugi tom okazuje się jeszcze bardziej zawikłany niż pierwszy: hrabia Wyrwidębski okazuje się być wynalazcą,
na klejnoty jego żony Ingeborgi von Knothe czyha Rose McKenzie, oczywiście Amerykanka, spokrewniona z zielarką Piołunichą, zauszniczką hrabiego W. , po bagnach biega sobie widmo konia z płonącą grzywą ścigane przez watahę błędnych ogników; poza tym: porwania, oszustwa, przemoc w granicach dobrego smaku i...
I czytelnicy powinni domagać się od autorki kolejnego tomu, albowiem Marcjanna Uherska, zwana Piołunichą powinna
w końcu... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz