wtorek, 16 października 2012

Piszę sobie o... Jerzy Broszkiewicz: Długi deszczowy tydzień


Z Iką i Groszkiem zetknęliśmy się po raz pierwszy na kartach książki "Wielka, większa i największa", wydanej przez Naszą Księgarnię w roku 1960. Młodym bohaterom pomagał wówczas 
w przebrnięciu przez niespodziewane przygody mówiący samochód (!) Opel Kapitan. 

"Długi deszczowy tydzień", opublikowany sześć lat później,
okazał się książką detektywistyczną. Ika z Groszkiem wydorośleli i nie potrzebują już cudownych pomocników, kiedy postanawiają przygotować zasadzkę na cynicznych przestępców, grasujących na terenie Podkarpacia.
Pomysł, a właściwie gazetę z intrygującą notatką o kradzieżach dzieł sztuki ludowej, podsuwa Groszkowi pod nos w wakacyjny, deszczowy poniedziałek Janek, zwany Pacułką. I Ika i  Kasia, zwana Albertem ( od Alberta Einsteina ) traktują pomysł entuzjastycznie, Włodek musi zostać doń przekonany.
I młodzież zaczyna działać.  
Groszek pisze notatkę o rzekomym cennym odkryciu dokonanym  w przysiółku Czarny Kamień. Dzięki ojcu Groszka zostaje ona zamieszczona w środowym numerze liczącego się dziennika. W Czarnym Kamieniu pojawiają się podejrzani osobnicy.
No cóż, można być podejrzanym ze względu na wygląd czy sposób zachowania. Akcja nabiera tempa: odkrycie prawdziwego dzieła sztuki, kradzież i naturalnie schwytanie przestępcy, którym okazuje się najmniej podejrzany.
I to wszystko podczas tytułowego, deszczowego, wakacyjnego tygodnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz