czwartek, 3 lutego 2011

Piszę sobie o...Eoin Colfer: Fletcher Moon prywatny detektyw.

Książka została wydana w 2006 roku. Wydawnictwo W.A.B. opublikowało ją w rok później.


Kiedy przeczytałam pierwsze zdania książki, tradycyjnie już nie mogłam się od niej oderwać. I przyznam się, że po przeczytaniu ostatniego zdania poczułam niedosyt. Byłam ciekawa, czy nie powstały kolejne tomy.
Znalazłam stronę autora: Eoin Colfer i - i jeszcze kolejnych tomów nie ma.
Mam jednak nadzieję, że będą.
Albowiem autor znakomitych powieści o Artemisie Fowlu dał czytelnikom do ręki świetną powieść detektywistyczną. Utkaną z aluzji, przepełnioną niezwykłym humorem, mocno osadzoną w szkolych realiach, z bohaterami z krwi i kości.
A te zdania, które mnie zachwyciły? A proszę bardzo:
" Nazywam się Moon. Fletcher Moon. I jestem prywatnym detektywem. Mam dwanaście lat, a na tej wirujacej jak piłka planecie, którą ludzie nazywają Ziemią, widziałem już wiele rzeczy, których zwykli zjadacze chleba nigdy nie oglądają".
" - Nie - powiedziałem. - Krótka piłka. - strzeliłem do niego z palca. - Moon&Sharkey - Partnerzy."
Obok dziecięcych bohaterów, występują oczywiście dla kontrastu - dorośli: rodzice, rodzeństwo,  przesympatyczny sierżant Murt Hourihan, fascynująca dyrektor Gimnazjum imienia Świętego Hieronima w Lock - pani Qinn [ że nie wspomnę o jej dwu dobermanach! ], niezywkła Dominique Kehoe - jedyny licencjonowany prywatny detektyw w Lock.
I oczywiście zagadka do rozwiązania. Która z pozoru błaha, okazuje się niezwykle rozbudowaną intrygą. Rozwiązanie KTO jest tym przestępcą i dlaczego dopuszcza się tych niecnych uczynków - zaskakuje.
A postać Rudzielca? Jedyny uczciwy w całym klanie Sharke'yów.
I co będzie dalej? Poczekamy. Będę co jakiś czas zaglądać na stronę autora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz