Oto mój osobisty egzemplarz ukochanej książki dzieciństwa Małgorzaty Musierowicz.
Z jej przedmową i jej ilustracjami, i słowem skierowanym do czytelników : "Mam nadzieję, że stanie się ona dla Was tak samo ważna i cenna, jak dla mnie."
Granatowy kolor okładki przywodzi na myśl wieczorne niebo, wchodzące przez okno do pokoju, gdzie opowiadamy baśnie. W złotym jabłku odbijają się sierp księżyca i mała gwiazdeczka. To obietnica wędrówki przedwieczorną porą po urokliwym świecie.
Świecie, gdzie w jaskini czyha czterdziestu rozbójników z Ali - Babą na czele, gdzie stoi chatka z piernika, gdzie trzeba dostać się na Szklaną Górę, żeby uwolnić królewnę, gdzie pan Twardowski pomaga wrócić na ziemię, gdzie...
A dlaczego wędrujemy? Musimy koniecznie z Hanią i jej Dużym Bratem odnaleźć szczęście, które odeszło z białego dworku ukrytego wśród brzóz.
Przeżywamy wspólnie mrożące krew w żyłach przygody, ale oczywiście pokonujemy wszystkie przeszkody, odnajdujemy szczęście i ...zdążyliśmy wrócić do domu na obiad.
Albowiem przygody należy miewać między śniadaniem a obiadem. To się nazywa intensyfikacja czasu. Baśniowego czasu.
Obrazy tego baśniowego świata przywodzą na myśl miniatury, umieszczane dawniej w inicjałach.
Mam już swoje ulubione: biały dworek wśród brzóz i Szafir.
Co prawda Duży Brat mawiał do Hani, iż "Dorośli nie rozumieją się na tym." Ale myślę, że i dla dorosłych ta książka może okazać się cenną. Dzięki niej, pod pretekstem czytania dzieciom, mogą wrócić do dobrze znanego, ale zapomnianego świata.
Jeszcze tylko przypominka:
Wanda Ottenbreit była matematykiem a przede wszystkim mamą ośmiorga dzieci. I znajdowała czas na pisanie tak pięknych opowieści. Niezwykłe, nieprawdaż?
Dokładniejsze informacje - dla zaspokojenia bibliotekarskiej ciekawości - znalazłam na:
Uniwersytet Rzeszowski
piątek, 30 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz