wtorek, 22 listopada 2011

Piszę sobie o...Adam Bahdaj: Wakacje z duchami

"Wakacje z duchami" zostały opublikowane w 1961 roku
 i były pierwszą powieścią detektywistyczną dla młodego czytelnika w dorobku literackim Adama Bahdaja .

Pierwszą z czterech.
[ Tak na marginesie - dla dorosłych pan Adam pisywał takoż, tyle że pod pseudonimem Dominik Damian].
Mój egzemplarz [ wydany przez Naszą Księgarnię w roku 1966 ] został zilustrowany po mistrzowsku przez Bohdana Butenkę.
Paragon, Perełka i Mandżaro - znani nam już z książki
"Do przerwy 0 : 1" - wakacje spędzają w leśniczówce, oddalonej o pięćset kilometrów od Warszawy.
Małe miasteczko, którego jedyną atrakcją są ruiny zamku,  sierpniowy upał, jednym słowem nudy.
Ale wystarczy zbudować szałas, który będzie schronieniem założonego właśnie klubu detektywów.
"Perełka jęknął:
- Znowu się kłócicie! Jeżeli będą detektywi, to na pewno znajdą się przestepcy.
- Oczywiście - podjął Mandżaro. - Czy to tak trudno
 o przestępców? Grunt to zastosować metodę dedukcji..."
I chłopcy zaczynają dedukować. Mnożą się podejrzani : Marsjanin, Tajemniczy, Malarz, Srebrna, Tyrolczyk.
Do grona detektywów dołącza Jola, która odegra niebanalną rolę w rozszyfrowaniu tajemnicy zamkowych podziemi.
I duchy. Zapomniałam o duchach, które koniec końców okazują się całkiem żywotne.
I oczywiście:  przestępcy zostają aresztowani, dobra kultury - odzyskane, Marsjanin i Tajemniczy odkrywają swoje prawdziwe tożsamości,  jakże inne od tych, które im przypisywali młodzi wielbiciele Sherlocka Holmesa.
Trzymającą w napięciu akcję spowalniają poetyckie wręcz opisy.
" Ruszył ostrożnie ku podcieniom. Tutaj drogę przecinała jasna smuga światła. Leżała jak żółta sieć zarzucona na plątaninę gruzu i zarośli. W jej bladym drżeniu krążyły wielkie ćmy".
"Na chwilę utonęli w osaczającej ciemności."
" Z daleka, wśród kęp olch i pól sitowia, ujrzał rozpaloną blaskiem słońca taflę wody. Była lekko zmarszczona bryzą, odbijała światło jak łuska srebrzystej ryby."
I zatrzymane na kartach książki stare powiedzonka.
Ech, mówiło się tak kiedyś, mówiło.
Legalnie, jak mawia Maniuś Tkaczyk, bardziej znany
jako Paragon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz